3.09.2015

Ciboramix z Donnavventura


                                                  →  ir a la versión en castellano
Walencja                                                   


Można gnać między oceanarium a Świętym Graalem, pędzić do sukiennic, biec ogrodami Turii, cykać fotki z dziełami Calatravy. Można za radą przewodników zaliczać “10 top atrakcji” i “10 rzeczy koniecznych”. I można dać się skusić: zwolnić, usiąść, nie podziwiać - smakować “la buena vida”. 



Zdjęcie z klientami: w kawiarni Daniel przy alei Horchaty


Wyrób lokalny uczynić globalnie “trendy”. Rada czuwająca nad jakością chronionej europejskim certyfikatem walenckiej cibory, w ramach promocyjnej kampanii rozdaje nagrody za najpopularniejsze “selfie” z logo markowych bulw, licząc na zaangażowanie klientów i plotkartwo ich internetowych przyjaciół. Wpaść w obiektywy iPhone´ów pragnie też sklepik La Casa de la Horchata, zachęcając odwiedzających Mercado de Colón turystów do sfotografowania się na rowerze, który pcha wózek z beczką mlecznobiałego napoju. 

Afrykańską ciborę sprowadzili przed wiekami na hiszpańskie wybrzeże Morza Śródziemnego muzułmańscy osadnicy. Kto i kiedy wpadł na pomysł wyciśnięcia z bulw cibory soku, to już nie jest takie pewne. Legendy o pochodzeniu “horchaty”, chociaż różnią się w szczegółach, mają jednak ten sam lejtmotyw: oto – w wieku XIII lub XVIII - niezwykle ważny przybysz – raz król, raz gubernator - poczęstowany przez urocze walenckie dziewczę białawym, słodkim napojem, zachwycił się jego właściwościami i smakiem. Dziś bohaterkami promocji są apetyczne blondynki z telewizji Berlusconiego, pijące orzeźwiający napój, serwowany ze stylowych wózków przed ulicznych sprzedawców. Wózki “vintage” należą do firmy “Món Orxata”, więc na jej stronie internetowej, obok zdjęć dzielnych kobiet z przedsiębiorstwa, nie zabrakło fotografii dziewcząt z “Donnavventura”, uczestniczek podróżniczego reality show, które – jak wyjaśnia komentarz do zdjęcia  - “śnią o odległych lądach, daleko od codziennego życia”.  

Wiadomości o najlepszych walenckich kawiarniach serwujących własnego wyrobu “horchatę” - nie brak. Bać się jednak, że w lokalach tych, polecanych w internecie często i gęsto przez speców od rozwoju turystyki i przez amatorów, będzie tłoczno – nie ma potrzeby. Nawet w usytuowanej w samiutkim centrum starówki,  uroczej Santa Catalina przy starych żeliwnych stolikach z marmurowamy blatami nie zasiada wielu obcojęzycznych przybyszów. Picie horchaty wciąż pozostaje przyjemnością mieszkańców Walencji. 

Na północ od miasta, tam gdzie kończy się plaża, zaczynają się porośnięte trawiastą ciborą pola - podzielone na parcele jawią się niczym nieskoszone piłkarskie boiska. Tu, na obrzeżach Alboraya, w ogródku kawiarni Sequer Lo Blanch, urządzonej przy suszarni, pojawiają się w letnie wieczory liczni wierni klienci. Zasiadając nad szklanką świeżo przygotowanej “horchaty”, którą czasami uzupełniają sowicie posypanymi cukrem pudrem “fartons”, toczą zwyczajne rozmowy o powszednim życiu. Dzieci bawią się na huśtawce obok. Wiatr chłodzi różowawy zachód słońca. 

W zupełnie innej, wielkomiejskej części Alboraya, tam gdzie jeszcze dojeżdża walenckie metro, przy szerokiej alei Horchaty wznosi się obszerna jak supermarket kawiarnia “Daniel”. Jest prawdopodobnie najbardziej znanym walenckim lokalem z domową “horchatą”. Na filarze przy wejściu zawieszono wielkoformatową kopię zdjęcia, na którym obok założyciela kawiarni siedzi Salvador Dalí. Niewielu zatrzymuje się przed tym wizerunkiem. Większość wchodzących i wychodzących zna go od dawna, gdy tego popołudnia i owego wieczorem przyszli z rodziną – jak zwykle - na świeżą “horchatę”. 



Wieczorem w Sequer Lo Blanch, na obrzeżach Alboraya

“Horchata” w Santa Catalina



POST SCRIPTUM 

Położoną na brzegami Morza Śródziemnego Walencję dzieli od stolicy Hiszpanii – 355 km, od Barcelony – 349 km, zaś od Alicante 170 km. Jeśli zamierzasz przemieszczać się samochodem trasę sprawdź na internetowej mapie, np. guiarepsol.es lub viamichelin.es. Do Walencji dotrzesz wszystkimi środkami komunikacji publicznej: autobusem (info| lista przewoźników na valencia.es), pociągiem (RENFE), włączając przeprawy promowe (info| turisvalencia.es).

Podróżując z Polski tanimi liniami lotniczych, wylądujesz najbliżej Walencji, gdy skorzystasz z lotów do Alicante (połączenia m.in. z Wrocławia, Warszawy).

Wykonany z cibory jadalnej napój, zwany “horchata” [orcziata], kupisz w każdym sklepie Hiszpanii. Niektóre z dostępnych na rynku napojów – bądź pasteryzowane, bądź UHT – oznaczono logo “Walencka Cibora” (Chufa de Valencia), potwierdzającym geograficzne pochodzenie owoców. Kto raz spróbował świeżej “horchaty”, przyzna rację właścicielom kawiarni specjalizujących się w jej wyrobie, że ma ona lepszy smak od tej “przemysłowej”, poddawanej niezbędnym procesom konserwacji. 

W Walencji istnienie wiele kawiarni i lodziarni serwujących świeżą “horchatę”. Na listach z polecami lokalami, publikowanymi to “online” to “offline”, pojawia się zawsze kilka tych samych nazw. Nieopodal katedry najlepszą “horchatę” podawać ma się w kawiarni Santa Catalina. W wyremontowanej, modernistycznej hali targowej – Mercado de Colón, wśród barów i restauracji “gourmet” mieszczą się La Casa de la Horchata oraz filia popularnej kawiarni Daniel. Ta znajduje się w Alboraya przy Avenida de la Horchata, niedaleko staji walenckiego metra Alboraya-Palmaret (linia 3). Kto dysponuje samochodem, może udać się do ulokowanej wśród pól cibory Sequer Lo Blanch przy Camí Fondo. Z łatwością dotrą tu też i ci, którzy z zaangażowaniem pedałując na pożyczonym rowerze znajdą się przy północnym krańcu walenckiej plaży. Stąd pozostanie im do pokonania krótki odcinek prostą drogą wśród pól cibory, obok suszarni (zwanych “cambras”). Ci, spacerujący ulicami Walencji, którym dopisze szczęście, napić się mogą “horchaty”, serwowanej przez ulicznych sprzedawców ze stylowych wózków Món Orxata.

W kawiarniach specjalizujących się w wyrobie “horchaty”, oferuje się także kupno tego napoju na wynos. Kto zamierza skorzystać z tej oferty, powienien pamiętać, by nie nabywać świeżej “horchaty” na zapas i na zaś. Szybko się psuje, przechowywana w lodówce nadaje się do picia najpóźniej dnia następnego. Chrupać można też, po uprzednim wielogodzinnym moczeniu, ziarna cibory (sprzedawane np. przez Món Orxata czy w kawiarni Daniel). Fanatykom własnoręcznie wykonanych produktów, przyda się tzw. “ChufaMix” [chiufamix] – niedawny wynalazek pewnego mieszkańca Walencji, ułatwiający wykonanie własnego napoju z cibory. 



Wchodząc do hali targowej Mercado de Colón

Rower z beczkami “horchaty” przed kawiarnią La Casa de la Horchata

“Selfie”: mural przy ulicy Quart



                                          →  ir a la versión en castellano




                                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz