11.06.2013

Rowerem po Hiszpanii


Na początku było ... koło


Na początku było koło, potem ... dwa koła i ... rower. W końcu pojawiła się idea przemierzenia na rowerze Hiszpanii: po asfalcie, po polnych drogach, po przecinających kraj ścieżkach rydzykowych, po tzw. Zielonych Torach, wykorzystując znaczone kolorowymi paskami, żółtymi strzałkami dalekobieżne i regionalne szlaki.  





Rowerem od plaży do plaży, między Bolnuevo a Cañada de Gallego (Murcja)





Gdzieś między Cudillero a Luarcą, przemierzając północną nitkę szlaku pielgrzymkowego do Santiago de Compostela, wypytywaliśmy kelnera w lokalnym barze, czy ta i tamta droga biegnie mocno pod górę. “Jakie tam pod górę!? Może troszeczkę”, powiedział pewnie. I my uwierzyliśmy. Naiwnie. Kiedyś, gdy palcem po mapie rysowałam trasę: pojadę stąd dotąd, gdy planowałam: po drodze zwiedzę to miasto, tę wioskę, zrobię zdjęcie w tym kanionie, odpocznę na tej malutkiej plaży, nie studiowała mapy z należytą uwagą, nie zauważałam widnijącego co centymetr, wypisanego wprawdzie malutkimi literkami, lecz dla rowerzysty złowrogo brzmiącego słowa: “sierra”. Sierra de la Manteca, de la Cabra, Cebollera, de Urbión, Sierra de Aracena, de Priego, del Castillo ... O tych setkach przegapionych gór, wzgórz i pagórków Półwyspu Iberyjskiego skrupulatnie informowali kartografowie. Dziś wiem, iż doprawdy trudno zaplanować wielokilometrową trasę po Hiszpanii bez żadnego odcinka, na którym nie trzeba z wysiłkiem pedałować pod górę. Owe geograficzne niedogodności da się jednak w miarę łatwo pokonać: wystarczy mieć stalowe mięśnie lub ... dobrze nasmarowane przerzutki i nauczyć się ich używać we wszystkich możliwych kombinacjach.

Kiedyś w samo południe prażyłam się na asfaltowej ścieżce rowerowej między Madrytem a San Martin de la Vega, w piekielnym upale wlokłam się pod spiekaną słońcem ścianą kanionu i męczyłam się niemiłosiernie sunąc wzdłuż Duero pod portugalsko-hiszpańską granicą. Od jakiegoś czasu jestem przekonana, że uprawiając turystykę rowerową w Hiszpanii pod koniec czerwca, w lipcu i w sierpniu, lepiej nie dospać, niż walczyć ze słońcem. Uczyłam się czas jakiś i na własnych błędach. I gdybym dziś miała dać dobrą radę - niczym zatroskana matka lub doświadczona życiem babcia - poradziłabym: nie bagatelizuj letnich upałów, szczególnie w Andaluzji, Murcji, Madrycie, Kastylii-La Manchy i Estremadurze. Te klimatyczne niedogodności da się łatwo zminimalizować, wystarczy zaplanować trasę tak, by w południe, gdy rodowici Hiszpanie chronią się przez słońcem, gdy nadchodzi czas świętej “siesty”, gdy z szelestem opadają żaluzje i mieszkania pogrążają się w cieniu, także unikać słońca.  





Kask w rumianku pod Guadalajarą.
Każdy wyjeżdżający poza miasto rowerzysta obowiązkowo musi mieć na głowie kask




CZYTAJ DALEJ ... 
   
                                                  ... w kolejnym wpisie: Bagaż-jednoślad.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz